Od lat mówimy, że pacjent zasługuje na ciągłość, bezpieczeństwo i zrozumienie. Ale jak zapewnić mu to wszystko, gdy system nie wie... co właściwie się wydarzyło? Nowelizacja ustawy, która od 2026 r. pozwoli NFZ wstrzymać finansowanie świadczeń w placówkach ignorujących obowiązek raportowania zdarzeń medycznych, budzi emocje – głównie wśród zarządzających podmiotami leczniczymi. Ale z perspektywy pacjenta, temat ten jest znacznie bardziej istotny niż może się wydawać.

Bo czym są zdarzenia medyczne? To nie tylko "papierologia" - to informacja o tym, co się z nami działo: pobyt w szpitalu, konsultacja, badanie, szczepienie, użycie wyrobu medycznego. Innymi słowy: to faktyczna historia naszej opieki zdrowotnej. Jeśli więc pojawi się jakieś niepożądane zdarzenie i nie zostanie ono zgłoszone - znika z radarów systemu. A wraz z nim szansa na trafną diagnozę, bezpieczeństwo kolejnego procesu leczenia, czy nawet pomoc w sytuacjach nagłych – ratujących życie.

Gdy system nie wie, lekarz działa w ciemno

Czytając artykuł Jakuba Stępińskiego z RynekZdrowia.pl i wysłuchując jego rozmowy z Rafałem Dunalem (prezesem Polskiej Izby Informatyki Medycznej) można śmiało dojść do wniosku, że brak pełnych danych w systemie P1 to nie tylko problem statystyczny. To realne zagrożenie dla zdrowia i życia pacjenta - bo lekarz, który nie widzi poprzednich wyników, leków, procedur czy powikłań, musi zgadywać. A każda minuta spędzona na „rekonstrukcji historii pacjenta” to mniej czasu na realną pomoc.

Raportowanie zdarzeń medycznych to również warunek efektywnego rozwoju nowoczesnych narzędzi e-zdrowia - takich jak zapowiadany „e-Profil Pacjenta” czy wykorzystanie AI w analizie ryzyka zdrowotnego. Bez tych danych nie będzie postępu. A bez niego pacjenci będą coraz bardziej sfrustrowani, że technologie są, tylko z nich nie korzystamy oraz narażeni na „zamiatanie pod dywan” informacji, które są kluczowe dla ich zdrowia i życia.

Jedno niepokoi szczególnie: pacjenci prywatni zostają w tyle

Projekt sankcji dotyczy tylko placówek, które mają umowy z NFZ. Tymczasem znaczna część prywatnego sektora ochrony zdrowia (a często to właśnie tam szukamy dziś pomocy w nagłych sytuacjach) wciąż ignoruje obowiązek raportowania zdarzeń do systemu P1 - i nic im za to nie grozi. Oznacza to, że dane pacjenta z wizyty prywatnej mogą nie trafić do jego cyfrowej historii leczenia. Fragmentaryczność informacji staje się więc jak bomba z opóźnionym zapłonem dla pacjenta, lekarza, systemu.

Z perspektywy Patient Experience

Brak raportowania to więcej niż luka techniczna, to naruszenie zaufania i bezpieczeństwa. Pacjent ma prawo oczekiwać, że jeśli zgłasza się do placówki, to jego historia zostanie zachowana, dostępna i użyta w trosce o jego zdrowie zwłaszcza wtedy, gdy wydarzyło się coś, co z reguły nie powinno się wydarzyć. Gdy tak się nie dzieje pojawia się lęk, niepewność, frustracja. Pacjent czuje się osamotniony i odpowiedzialny za coś, czym powinien zająć się system. Jednak, żeby system mógł się czymś zająć, najpierw informacja musi wyjść od lekarza – nawet jeśli nie jest optymistyczna.

Wnioski dla decydentów i liderów ochrony zdrowia:

  • Raportowanie zdarzeń medycznych musi stać się standardem troski o pacjenta, a nie tylko obowiązkiem prawnym.
  • Sankcje powinny być uzupełnione o system zachęt i wsparcia, zwłaszcza dla małych podmiotów.
  • Potrzebna jest edukacja pacjentów, którzy będą świadomie pytać: „Czy moja wizyta została odnotowana w systemie?”
  • Włączenie sektora prywatnego w pełni do systemu P1 jest kluczowe – pacjent nie dzieli swojego zdrowia na prywatne i publiczne.P

Urszula Łaskawiec
Redaktor naczelna magazynu "Patient Experience Manager"